Od roku 2007 Platforma Obywatelska jest największą siłą polityczną w Sejmie oraz Senacie i wspólnie z Polskim Stronnictwem Ludowym tworzy koalicję rządową, która jest zapleczem parlamentarnym rządu Donalda Tuska. W 2007 roku Premier zdecydowanie komunikował, że jego Rząd nie będzie podnosił podatków. Miało być liberalnie, gospodarczo i probiznesowo. Miało być likwidowanie barier, poprawianie prawa, aby Polakom żyło się lepiej z uwagi na wzrost gospodarczy, na wzrost zamożności społeczeństwa. Niestety jak się okazało były to puste obietnice.
Na przestrzeni lat obserwuję oczywisty dla wszystkich fakt, że podatki rosną. Rośnie represjonizm fiskalny Państwa, a szczególnie „skarbówki”, która szuka wszędzie i za wszelką cenę pieniędzy. Nie tylko poprzez kontrole podatkowe czy skarbowe, które są coraz liczniejsze i dotkliwsze, sięga się do kasy podatników. Organy podatkowe wymyślają różne kruczki i „chwyty”, aby usidlić podatników. Sięganie do przepisów karnych skarbowych, zawieszanie postepowań w zakresie nadpłaty podatku przy jednoczesnym odmawianiu zawieszania identycznych merytorycznie postępowań w sytuacji, gdy podatek można jeszcze naliczyć i wyegzekwować, zamrażanie zwrotów VAT w nieskończoność, prowadzenie kontroli pod przykrywką badania ksiąg, zabieranie dokumentacji do urzędu, aby podatnik miał utrudnianą rolę jest codziennością.
Wszczynanie postępowań tuż przed przedawnieniem, argumentowanie, że nie jest ważne czy decyzję doręczono czy nie najważniejsze żeby wydano i wysłano. Tak to wygląda na dziś.
Jak się uwzględni zabór naszych przyszłych emerytur z OFE, utrzymanie podwyższonych stawek VAT, zamrożenie progów podatkowych w PIT, rosnące zadłużenie Państwa oraz planowane poszerzanie bazy podatkowej (więcej czynności opodatkowanych) i bazy płatników ZUS (umowy zlecenia), to zastanawiam się gdzie jako Naród, jako Polska zmierzamy?
W każdym gospodarstwie domowym, gdy zaczyna brakować środków to w pierwszej kolejności szuka się oszczędności. Szuka się sposobów jak obniżyć wydatki, co można zmienić, wymienić, zaoszczędzić. Wielu szuka dodatkowego zarobku, podejmuje się dodatkowej pracy. Tak samo winno to się odbywać w naszym wspólnym portfelu jakim jest budżet Państwa. Oszczędzanie jednak nie powinno się ograniczać do wyłączenia prądu zasilającego windy w urzędach, ale od racjonalizacji wydatków systemowych. Zaoszczędzenie kilku milinów złotych z jednoczesnym marnowaniem setek milionów, jak nie wielu miliardów złotych nie ma żadnego sensu.
Przychody zaś można zwiększyć na szereg sposób bez potrzeby sięgania do naszych kieszeni. Z jakichś powodów większość znanych mi przedsiębiorców odprawia towary w Hamburgu, Rotterdamie, czy w Ciernej nad Tisou. Kto tylko może unika naszych celników. To samo dotyczy urzędów skarbowych. Znam urzędy takie, gdzie podatnicy chcą się rozliczać, acz jest ich stosunkowo mało, a więcej takich, gdzie kto tylko może to ucieka poza właściwość terytorialną.
Znam też przypadki całkowitej migracji poza Polskę nie tylko z biznesem, ale również migracji całkowitej wraz z rodzinami.
Moim zdaniem wystarczy wrócić do haseł pod jakimi w roku 2007 do władzy doszło PO i PSL, a sytuacja w naszej Ojczyźnie zmieni się na lepsze. Nadmierny fiskalizm, rygoryzm i biurokratyzm zadusi do końca naszą gospodarkę, a szczególnie średnich i małych przedsiębiorców. Planowane podwyżki podatków przełożą się na obciążenie każdego dorosłego Polaka dodatkową kwotą ponad 600 zł!
Przypomnę na zakończenie, że mali i średni przedsiębiorcy zatrudniają około 70% wszystkich pracowników i generują ponad 70% naszego PKB.
