„Kto pyta nie błądzi” tak można w skrócie opisać intencje wprowadzenia do polskiego systemu podatkowego indywidualnych interpretacji przepisów prawa podatkowego. Przypomnę tylko, że indywidualna interpretacja to wykładnia przepisów prawa podatkowego budzących wątpliwości podatnika, dokonana na jego wniosek przez Ministra Finansów (a właściwe to przez upoważnionych przez Ministra Finansów Dyrektorów Izb Skarbowych).
Zastosowanie się przez podatnika do indywidualnej interpretacji nie powinno mu szkodzić, nawet jeżeli interpretacja jest niezgodna z prawem, albo, po jej doręczeniu zostanie zmieniona.
Wydawałoby się więc, że jest to bardzo dobry sposób na rozwiązywanie wszelki problemów podatników, co do treści ciążących na nich zobowiązań podatkowych. Dlaczego więc pytający podatnik może „zbłądzić”? Z dwóch powodów.
Po pierwsze indywidualną interpretację oprócz samego podatnika otrzymuje również właściwy dla niego Naczelnik Urzędu Skarbowego oraz Dyrektor Urzędu Kontroli Skarbowej. Jak o tym piszę, zaraz przypomina mi się niemiła „przygoda”, która spotkała pewnego podatnika. Wystąpił on samodzielnie z wnioskiem o indywidualną interpretację, w celu potwierdzenia czy prawidłowo korzysta ze zwolnienia podatkowego. Odpowiedź Ministra Finansów – „zwolnienie z którego Pan korzysta nie obowiązuje już od dwóch lat, a dochód który Pan osiąga podlega opodatkowaniu podatkiem dochodowym”. Efektem tego wniosku była kontrola podatkowa i decyzja wymiarowa.
Po drugie organy podatkowe wydając indywidualne interpretacje, często robią to w sposób oczywiście niezgodny z prawem. Cel takiego działania może być tylko jeden – jak największe wpływy do budżetu państwa. Świadczy o tym chociażby ilość uchylanych indywidualnych interpretacji przez sądy administracyjne. Jak podaje Gazeta prawna w 2011 r. sądy administracyjne uchyliły 55% indywidualnych interpretacji, na które podatnicy złożyli skargi.
Celem mojego wpisu nie jest jednak zniechęcenie do składania wniosków o indywidualne interpretacje. Składając wniosek należy jednak odpowiednio przemyśleć każde zdanie, a wcześniej przemyśleć czy naszego problemu, co do wykładni prawa nie można rozwiązać w inny sposób. Przykładowo, gdyby przywołany podatnik przed złożeniem wniosku o indywidualna interpretacją, zapytał doradcy podatkowego o prawidłowość stosowanego zwolnienia, uzyskałby informację, że zwolnienie już nie obowiązuje. Efektem tego zapytania nie byłaby jednak kontrola podatkowa i decyzja wymiarowa, a porada jak rozwiązać problem.
Jeżeli już natomiast otrzymamy indywidualną interpretację, zastanówmy się, czy aby na pewno, stanowisko organu podatkowego jest prawidłowe i zgodne z prawem.
A może by tak jeszcze raz?
Jak nam się nie udało przekonać fiskusa za pierwszym razem to możemy ponownie wystąpić z wnioskiem o interpretację przepisów podatkowych w tej samej sprawie 😉
Tym bardziej, że koszt nie jest wysoki – 40 zł od pytania.
Rzeczywiście koszt wniosku o interpretację wielki nie jest, a ostatnio ucichły propozycje żeby go podwyższyć kilkakrotnie. Jednak koszt źle lub fatalnie (jak w podanym przykładzie) napisanego wniosku może być dużo większy. Występujmy więc o interpretacje, ale wszystko trzeba robić z głową! Dobrze napisany wniosek, szkody na pewno nie przyniesie…
Nie do końca się zgadzam. Są przypadki, że po napisaniu wniosku i uzyskaniu interpretacji podatnik wpada w panikę i płaci „jakiś” podatek!
Raz zapłacony podatek jest trudny do „wyrwania” i może się zakończyć kontrolą albo postępowaniem. Nadto zwracamy uwagę fiskusa na dane zagadnienie. Tak czy inaczej trzeba się poważnie zastanowić.
i na to właśnie zwracałem uwagę w moim wpisie 😉