Autora koncepcji i systemu podatku dochodowego ciężko jest wskazać. Wiadomo, natomiast, że w 1798 r. William PITt ówczesny Premier Wielkiej Brytanii zapowiedział, a co więcej wprowadził podatek od dochodów osobistych. Obejmował on wówczas znikomą część społeczeństwa. 10% podatkiem objęte były tylko dochody powyżej 200 funtów rocznie, podczas gdy średnia krajowa wynosiła 10 razy mniej.
Tak w skrócie można opisać początek historii podatku dochodowego, który poprzez następne stulecia ewoluował do formy, która obowiązuje dzisiaj.
Kogo jednak można uznać za winnego wprowadzenia tego podatku? Pierwsze skojarzenie to oczywiście rząd William’a PITt. Podatek ten nie został jednak wprowadzony bezcelowo. Miał finansować prowadzoną przez Wielką Brytanię wojnę z napoleońską Francją. Może więc, winą za jego wprowadzenie należy obarczyć Napoleona Bonaparte? Zapraszam do dyskusji. Może jakieś inne sugestie?
Początków dopatrywałabym się jednak znacznie wcześniej, bo w starożytności. Autor artykułu jest młody i może nie pamiętać ale były jeszcze daniny 😉
Chodziło o podatek dochodowy zbliżony do tego który jest dzisiaj, a więc jako określony procent od pieniędzy zarabianych przez obywateli. Taka forma jako pierwsza była wprowadzona właśnie w Wielkiej Brytanii
Geneza tej formy, po licznych zmianach wywodzi się na pewno z lat wcześniejszych, w tym danin. Także może winowajca jest inny 😉
rozumiem, bardzo zbliżony acz 10%, to chyba tylko w raju, bo w naszym PIT trudno szukać takiej stawki
Co prawda skrót PIT wynika z angielskiego zwrotu Personal Income Tax ale w kontekście nazwiska Williama PIT zaczynam mieć co do tego wątpliwości 🙂
ciekawe tylko ile wtedy znaczyło te 200 funtów…
jak w złotych to wystarczy sprawdzić kurs 😉
a gdybyśmy przyrównali do średniej krajowej to mamy opodatkowanie kwoty powyżej 37.000,00 zł. Czyli fajna kwota wolna
ale my mamy ulgę prorodzinną i rehabilitacyjna 😉
Ale są one dedykowane do określonych grup a kwota wolna dotyczy wszystkich
ulgę prorodzinną? to ile trzeba mieć co najmniej 5 dzieci żeby załapać się na zwolnienie od 37.000 zł;)
A ja jestem ciekawy, czy Wasz płatnik, nie potrąci Wam 10% z pensji … za gadulstwo 🙂